Kuba. Syndrom wyspy - Outlet
Krzysztof Jacek Hinz rozpoczyna swoją opowieść o Kubie w dniu, w którym obudził go telewizyjny komunikat, że oto został wrogiem rewolucji. Paszkwilancki wstępniak o polskim dyplomacie napisał w „Granmie” sam Fidel…
Kuba. Syndrom wyspy to reporterska książka o wyspie Fidela Castro: o rewolucji i dysydentach, o Kubankach próbujących zdobyć podpaski i o Kubańczykach, którzy obrażają rewolucyjną poprawność obyczajową szortami i sandałami. Jest tu dawna świetność Hawany, do której uciekali przed prohibicją amerykańcy mafiosi, są prosięta hodowane w wannach i jest krowa, która została bohaterką rewolucji. Syndrom wyspy ma smak Cuba Libre!
Autor wrósł w kubańską rzeczywistość jeszcze w latach 70., kiedy pierwszy raz odwiedził wyspę w ramach studenckiej wymiany między bratnimi krajami. Wielokrotnie powracał na Perłę Antyli ? najpierw jako korespondent, a później jako dyplomata ambasady RP. Jednak gdziekolwiek rzucił go los, zawsze towarzyszyło mu obsesyjne marzenie: żeby być świadkiem wielkich zmian na Kubie. I żeby być pierwszym, który ogłosi tę wiadomość światu.
Wojciech Jagielski o książce:
Wyspa to samotność, oderwanie, ułuda. Z wyspy świat wygląda inaczej, a sama wyspa jawi się sobie inaczej, niż widzi ją świat. Kuba. Syndrom wyspy to rzecz o Kubie, którą Autor ? najpierw jako student, potem dziennikarz, wreszcie dyplomata ? poznał jak mało kto i na której spędził znaczną, może najważniejszą część swojego życia. „Do Hawany wracałem tyle razy, że trudno byłoby mi to zliczyć. Los powiązał mnie z Kubą na zawsze, nie mogę się od niej uwolnić” ? wyznaje. Ale jest to także opowieść o smutku rewolucji. Bo nie ma chyba nic żałośniejszego niż rewolucja, która nie zdążyła umrzeć, nim się zestarzała.
Fragment książki
Białe Wymię, będąca mieszanką krowy Holstein (prawdopodobnie pochodzącej z Kanady) i kubańskiej odmiany krowy Zebu, była dumą władz i bohaterką wielu reportaży. Kubańska poczta wydała znaczek z jej wizerunkiem.
W 1982 roku Ubre Blanca biła kolejne rekordy udoju. Władze kubańskie odnotowały, że w ciągu jednej tylko doby udało się z niej ściągnąć 109,5 litra mleka (niemal dziesięć wiader), czyli ponad cztery razy więcej niż dawały średnio udoje jednej krowy w większości krajów z dobrze rozwiniętym rolnictwem. Był to wówczas absolutny rekord. Białe Wymię trafiła do księgi Guinnessa, zostawiając w pokonanym polu czempionkę amerykańską z „mizernym” wynikiem osiemdziesięciu litrów. Fidel Castro pokazywał krowę wielu zaciekawionym nią oficjalnym delegacjom z bratnich krajów. Ale trzy lata później w niezbadanych do końca okolicznościach Białe Wymię padła. „Granma” poświęciła jej całą stronę pożegnalną, jak przystało na bohaterkę rewolucji. Zmumifikowana Ubre Blanca została zamknięta w szklanej gablocie z utrzymywaną stałą temperaturą i wyeksponowana w hallu Krajowego Ośrodka Weterynarii, kilkanaście kilometrów od Hawany. W Nueva Gerona, mieście „rodzinnym” Białego Wymienia, władze uczciły pamięć bohaterki pomnikiem z marmuru.