Podróż do krainy zeków
Książka Margolina stanowi niezwykłą relację z życia codziennego w sowieckich łagrach, w których autor, Żyd pochodzący z terenów należących przed wojną do Polski, spędził pięć lat, od 1940 do 1945 roku. Wspomnienia z tego okresu, spisane wkrótce potem, przez wiele lat spotykały się ze swoistym ostracyzmem; najpełniejsza ich wersja została opublikowana po francusku dopiero parę lat temu. Ta wyjątkowa książka z powodu kunsztu pisarskiego i erudycji autora oraz głębi refleksji filozoficznej bywała porównywana do dzieł Sołżenicyna i Herlinga-Grudzińskiego.
Powiedzieć prawdę o radzieckich obozach ? tylko w taki sposób mógł Margolin „spełnić obowiązek” i pomóc pozostającym w nich nadal towarzyszom niedoli, zwłaszcza temu, któremu zawdzięczał życie ? doktorowi Wieniaminowi Bergerowi. Ale już na Morzu Śródziemnym dowiedział się, że tej prawdy nikt w Palestynie nie zechce nawet wysłuchać. Powinien więc zapomnieć o tym, co przeszedł, inaczej wykopie przepaść między sobą a większością społeczności żydowskiej. W dobie wielkich konfliktów świat jest czarno-biały ? Hitler zgładził miliony Żydów, Związek Radziecki pod przywództwem Stalina pokonał Hitlera; ZSRR był więc sojusznikiem, a zatem każdy, kto krytykował ustrój stalinowski, stawał się wrogiem. W dodatku Stalin w ramach polityki antybrytyjskiej popierał dążenia Żydów do utworzenia własnego państwa i jeszcze w czasie wojny z Arabami w latach 1948?1949 zaopatrywał ich w broń. Wkrótce zmienił swój stosunek do nich, ale niechęć do jawnej krytyki ZSRR przetrwała w Izraelu bardzo długo. Były więzień „obozów pracy poprawczej” okazał się niepoprawny. Nie zapomniał o nich i nie zamierzał milczeć. Spotkało go to, co mu przepowiadano na statku ? w najlepszym wypadku obojętność, a często wrogość. W rządzonym przez socjalistów Izraelu znalazł się na marginesie życia publicznego. Trzeba zaznaczyć, że obce mu było myślenie kategoriami partyjnymi, motywem przewodnim jego publicystyki była natomiast jawność działania. Początkowo upominał się jedynie o uwięzionych w łagrach, później o wszystkich swoich rodaków pragnących wyjechać z ZSRR, zawsze jednak odrzucał zabiegi zakulisowe, dyplomatyczne. Żądał, by mówiono o tym głośno i wprost. Własne zdanie zachował nawet w sprawie, co do której lewica i prawica izraelska się zgadzały. Było to wtedy, gdy komandosi po kryjomu uprowadzili z Argentyny Adolfa Eichmanna, by postawić go przed sądem w Jerozolimie. W liście do przyjaciela Margolin wyznał, że ze względu na pryncypia jest przeciwny takim metodom. Czy można się więc dziwić, że dla tego indywidualisty ostatnie ćwierćwiecze życia stało się pasmem rozczarowań? A najważniejsze jego dzieło ? książka o stalinowskich obozach ? do dziś nie zostało wydane po hebrajsku.
Ze wstępu Jerzego Czecha?