MENU

Robaki, czyli propaganda i dezinformacja w polityce

10.06.2024 | czas czytania: 7 minut

Materiały budowlane

Czy można użyć tematu konsumpcji owadów w celach politycznych, komunikacji politycznej? Jak najbardziej. Wystarczy wymienić jedynie popularną w wąskich kręgach (czasem zwanych entuzjastami teorii spiskowych) historię o tym, że „ktoś” pracuje nad tym, aby ludzie (rzekomo) przestawili się na jedzenie „robaków”.

Sam koncept powstał w drugiej dekadzie XX wieku, ale był wtedy bardzo niszowy. Pewnego rodzaju renesans nastąpił w roku 2023. Przypisano zainteresowanie tym tematem kręgom tzw. prawicowym w całej Europie. W Polsce temat ten trafił do mainstreamu za sprawą spopularyzowanego raportu C40 Cities, podpisanego przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego dokumentu, który odnosił się do jakichś badań szerzej nieznanych brytyjskich akademików zalecających zmniejszenie (lub wyeliminowanie) konsumpcji mięsa, podróży lotniczych, zakupów ubrań i tego rodzaju działań. Chodzi oczywiście o ochronę środowiska i walkę ze zmianami klimatycznymi przy zaangażowaniu indywidualnych osób (a niekoniecznie skupienie się na dużym przemyśle lub jachtach i odrzutowcach miliarderów). Stworzyło to warunki na podnoszenie różnego rodzaju argumentów na poziomie publicznym: że każe się obniżać standardy życia „zwykłym ludziom”, a „bogacze” i „elity” będą żyły jak dawniej (może nawet lepiej).

I nagle wybuchł skandal i afera, a o jedzeniu „robaków” mówiło się w wielu mediach. Widzowie oglądający przy śniadaniu poranne serwisy wiadomości mogli rozkoszować się regularną dawką filmów przedstawiających „obrzydliwe robaki”, które – jak to robaki – poruszały się w sposób dla robaków właściwy, w dodatku były pokazane w dużej masie. Można powiedzieć: smacznego. Ale to przecież nie koniec.

W 2023 roku były wybory i temat „jedzenia robaków” aż na ponad miesiąc stał się integralnym tematem politycznym. Trzeba było być za albo przeciw. A przeciwnika politycznego można było przedstawić jako entuzjastę wiadomo czego. To bardzo ciekawy przykład działań informacyjnych, gdzie kwestia diety (spożywanie mięsa kontra „jedzenie robaków”) była masowo transmitowana do odbiorców społecznych, różnymi kanałami: telewizją, radiem, mediami społecznościowymi (w tym profilami polityków). Żeby było zabawniej, pewne treści w ramach takich przekazów można było nawet oprzeć na prawdzie (co jest kluczowe dla skutecznej kampanii). Był ów raport C40 Cities, prawdziwy podpis prezydenta Warszawy, w czasie tej debaty okazało się też, że Komisja Europejska zatwierdziła do spożycia odmianę świerszcza, a właściwie mąki ze świerszcza domowego (łac. Acheta domesticus), w tej kadencji Komisji Europejskiej priorytetem był też tzw. Green Deal, którego głównym efektem miałyby być zmiany w funkcjonowaniu społeczeństwa.

Narrację tę można łatwo podsumować przy użyciu pewnych szablonów. Wyglądała ona tak:

  • • „Żyjemy dobrze”, podróżujemy, bogacimy się, jemy kotlety, ale „Oni” chcą nam je zabrać.
  • • „Nasz styl życia jest dobry”, a ich cele złe.
  • • Nie pozwolimy na to – poprzyjcie nas, to Was ochronimy.
  • • Każdy będzie mógł jeść tyle kotletów, ile zechce.

Tak w skrócie. Teraz najciekawsze: logika sporu politycznego przy polaryzacji zakłada, że strony mają dwie skrajne pozycje. Jeśli jedna strona ustawia się jako obrońcy spożywania diety wedle preferencji, to druga – automatycznie – stawiana jest w roli kogoś, kto chce nałożyć jakieś odgórne ograniczenia. Bardzo ciekawy zabieg, nieprawdaż?

Propaganda

Propaganda. Od dezinformacji i wpływu do operacji i wojny informacyjnej"

Łukasz Olejnik
Wydawnictwo Naukowe PWN, 2024