MENU

Jak uczy się mózg? Poznaj 10 ciekawych faktów

31.10.2022     |     czas czytania: 11 minut


Jak uczy się mózg? Poznaj 10 ciekawych faktów

Jeśli coś wyróżnia człowieka spośród innych istot żywych, to to, że potrafimy się uczyć i czynimy to przez całe nasze życie. Uczymy się jeść, pić, biegać, mówić, śpiewać, czytać, jeździć na rowerze, liczyć, pisać, uczymy się angielskiego, zasad dobrego wychowania i zawodu, osiągając w tym większe lub mniejsze sukcesy. Uczymy się metodą prób i błędów, przez przyglądanie się, słuchanie, powtarzanie tego, co robią inni (jak w przypadku mówienia) lub przez wkuwanie, np. słówek. Lecz czy uczenie się to to samo co wkuwanie? Czy i jak można zmotywować kogoś do nauki? Czy są momenty, w których nasze mózgi się nie uczą? I gdzie dokładnie zachodzi proces uczenia się? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższego artykułu!

Uczenie się a lęk


Uczenie się budzi w ludziach lęk. Dlatego nie lubią uczenia się. Małe dzieci są jeszcze bardzo ciekawe, ale im są starsze, tym częściej reagują na nowości znudzeniem, które nierzadko maskuje ich strach. Dorośli, a przede wszystkim osoby starsze, żywią obawę przed nowością. Dlaczego?

Kto się uczy, ten się zmienia. Jeśli uczymy się czegoś naprawdę nowego, nie pozostajemy tacy sami, tylko z odrobinę większą ilością nauczonego materiału w głowie. Nauczenie się czegoś nowego oznacza zmianę w tym, kto przyswaja. W układzie biologicznym uczenie się w inny sposób nie jest możliwe, ale my mamy jeszcze świadomość siebie, naszych odczuć, naszej osobistej historii, naszych ograniczeń i naszej skończoności.

Skoro "kto się uczy, ten się zmienia", to "kto się uczy, ryzykuje utratę tożsamości" (czyli doświadczeń i wartości konstruujących jego osobę). A to może budzić lęk.

Dla dzieci to nie problem! One co 90 minut uczą się nowego słowa, bez lęku i bez wkuwania! Ale uczenie się czegoś nowego może potencjalnie zachwiać kimś, kto jest wewnętrznie ugruntowany, pewien swojej tożsamości i komu się wydaje, że dobrze siebie zna. Dlatego wielu ludzi obawia się, kiedy chce się uczyć, i jeszcze bardziej obawia się, kiedy uczyć się musi. Chichoty na warsztatach dla dorosłych, dynamika grupowa na kursach i seminariach doszkalających (od nieśmiałego poznania się na początku po wspólne wyjście na piwo na zakończenie) dostarczają przykładów, w jaki sposób nasz gatunek próbuje sobie z tych strachem radzić.

Lejek norymberski, czyli o wbijaniu sobie do głowy


Znacie lejek norymberski? Przystawia się go do głowy, mniej więcej na środku, i wlewa do niego wszystko to, czego chcemy się nauczyć. Wszystkie treści, jak płyn z butelki, wchodzą bezproblemowo do naszej głowy. Cóż za praktyczne urządzenie!

Niestety – lejek norymberski nie istnieje. Na płytach, umożliwiających uczenie się we śnie, które, podobnie jak w przypadku lejka, nie wymaga wysiłku, już od lat zarabia się duże pieniądze, mimo, że nie działają. A muzyka poprawiająca pamięć? Otóż muzyka może być piękna, a jej słuchanie czy muzykowanie może być korzystane, jednak ten, kto wierzy, że muzyka w tle w czasie odrabiania pracy domowej poprawi efektywność uczenia się, jest w błędzie. Dlaczego?

Wszystkie te pomysł i metody mają wspólny mianownik – pojmują uczenie się jako proces bierny. Treść, której mamy się nauczyć, jakoś trafia do naszej głowy. Problem uczenia się pozostaje sprowadzony do problemu transferu treści z zewnątrz do wewnątrz.

Im bardziej kolorowo, żywo, im śmieszniej i bardziej w formie zabawy, im bardziej interaktywnie i konkretnie przedstawimy treści, których mamy się nauczyć - tym skuteczniej się ich nauczymy. Nie wierzmy, że wystarczy technika, cudowne płyty z muzyką czy kursy "książka w godzinę", a uczenie się będzie zachodzić samoistnie.

O rodzajach naszej pamięci


Każdy chyba słyszał określenia "pamięć ultrakrótkotrwała", "pamięć krótkotrwała" i "pamięć długotrwała". Najczęściej wyobrażamy je sobie jako skrzynki zapełnione treścią. Uczenie się jest czasem rozpatrywane w kategoriach przesuwania treści między tymi skrzynkami, czyli jak przenieść wiedzę z pamięci krótkotrwałej do długotrwałej?

Problem w tym, że trzech pamięci, skrzynek, wcale nie ma w naszej głowie. To tylko poręczne abstrakcje, takie jak na przykład duch współpracy w drużynie piłkarskiej. Można o nim mówić, ale jeśli ktoś zapyta, na jakiej pozycji ów duch właśnie gra, to znaczy, że całkowicie nie zrozumiał, o co chodzi. A kto pragnie wygrać mecz, obstawiając tym duchem pozycję środkowego napastnika, ten już przegrał. Śmieszne, prawda? A traktujemy takie rozważania bardzo poważnie i pozwalamy, by determinowały nasz system szkolny i politykę w zakresie kształcenia.

Więc jeśli nie skrzynki, to co? Przyjrzyjmy się dwóm ważnym przykładom.

- pamięć robocza (operacyjna) – wszyscy jesteśmy w stanie zapamiętać na chwilę ważną informację. Wyszukujemy numer telefonu, na moment go zapamiętujemy i wybieramy – po czym zapominamy. Ten rodzaj pamięci ma bardzo ograniczoną pojemność (siedem plus minus dwa elementy – na przykład cyfr) i nie przechowuje treści bardzo długo (przeważnie kilka sekund), jednak jest to ogromnie ważna pamięć! Jest to ta część naszego życia umysłowego, która manipuluje treściami, ponownie je porządkuje, łączy ze sobą, obraca na wszystkie strony, przekształca i pozwala nam "nie stracić wątku".

- głębokość przetwarzania – im intensywniej zajmujemy się dana treścią, tym większe prawdopodobieństwo, że pozostawi ślad w pamięci. Jeśli określona treść jest przetwarzana w głowie w sposób interaktywny, przez różne obszary mózgu jednocześnie, im więcej, im częściej, im głębiej – tym lepiej będzie zapamiętana.

Czy istnieje wolne od uczenia się?


Większość ludzi kojarzy uczenie się ze szkołą, wkuwaniem, ryciem, potem, łzami i złymi ocenami. Nie okłamujmy się – uczenie się nie ma dobrej opinii. Kiedy się uczymy, często nagradzamy się później za nasz trud (np. za każde nowe francuskie słówko – kawałkiem czekolady), a kiedy mamy wolne, to znaczy, że nie musimy się uczyć. Podzieliliśmy nasz czas na taki, który musimy spędzić w szkole (uniwersytecie, szkole zawodowej, na kursach itp.) i na taki, kiedy mamy wolne i rzekomo niczego się nie uczymy. Lecz taki stan rzeczy nie jest w zgodzie z ludzką naturą! Jeśli można wymienić jedną aktywność, do której człowiek nadaje się najlepiej, jak albatros do latania czy gepard do biegania, to jest to właśnie uczenie się. Nasze mózgi są jak niesamowicie efektywne odkurzacze, które wciągają wszelkie otaczające nas informacje.

Powszechne przekonanie o tym, że można (lub, co gorsza, trzeba) podzielić czas na taki, kiedy się uczymy, i taki, kiedy mamy wolne, jest więc kompletnym nieporozumieniem. Nasz mózg płata nam figla i uczy się nieustannie!

Ale jeśli wciąż upieramy się przy takim podziale, to przynajmniej ustalmy, czego się uczymy:

- Bez przyjemności i z bardzo małą efektywnością uczymy się tych treści, które są narzucone.

- Treści, które do nas docierają, chociaż się nad nimi nie zastanawiamy: w grupie rówieśniczej, podczas gry komputerowej, na siłowni, przed telewizorem czy w centrum handlowym.

To od nas zależy, czego będziemy się uczyć w tak zwanym czasie wolnym.

W czym nam pomaga konik morski?


Głęboko we wnętrzu mózgu, dokładnie – po wewnętrznej stronie płata skroniowego kory mózgowej, po prawej i lewej stronie leży hipokamp (grecka nazwa znaczy dosłownie "konik morski"). Od mniej więcej 60 lat wiadomo, że ta struktura odpowiada za uczenie się zdarzeń: jeśli czegoś nowego mamy się nauczyć, musi to najpierw przyswoić nasz hipokamp. Struktura ta bywa też nazywana wykrywaczem nowości, ponieważ jest nastawiona szczególnie na jedno: nowość.  Hipokamp identyfikuje nowości jako takie, bo są w nim zmagazynowane znane zdarzenia i jest w stanie szybko ocenić każde nowe doświadczenie. Jeśli hipokamp ocenił jakąś nową rzecz jako nową i ciekawą, zabiera się do magazynowania, to znaczy tworzy jej neuronową reprezentację. Z tego wynika, że rzecz musi być stosunkowo nowa i ciekawa, by nasza szybko ucząca się struktura mózgowa ją przyswoiła lub wsparła przyswajanie.

Czy to znaczy, że nauczyciele powinni się szkolić w sztuce prezentacji zdarzeń, czyli w przedstawianiu faktów jako nowych tak, aby te fakty zostały szybko przyjęte przez uczniowskie hipokampy? Tak i nie! W szkole uczymy się bowiem znacznie więcej, niż tylko pojedynczych zdarzeń, nie chodzi w niej w żadnym razie tylko o nowości czy pojedyncze fakty.

Moc storytellingu


Dobry nauczyciel opowiada historie. Wkuwanie dat ("siedem – pięć – trzy: pow-sta-je Rzym", "trzysta trzydzieści i trójka -  pod Issos była bójka" itp.) nie ma sensu tak długo, jak długo nie poznamy kulis wydarzeń. Dopiero opowieść o wychowywanym przez filozofa Greku, który z maleńką armią pokonał olbrzymie mocarstwo, sprawi, że data ożyje.

Poruszają nas historie, nie fakty. Historie zawierają fakty, ale fakty mają się do opowieści jak szkielet do całego człowieka. Ten, kto sądzi, że w uczeniu się chodzi o wkuwanie faktów, całkowicie się myli; szczegóły mają sens tylko w kontekście, i to właśnie kontekst i sens sprawiają, że szczegóły stają się ciekawe. I tylko wtedy, gdy fakty są w tym sensie ciekawe, pozostaną w naszej pamięci.

Głowa pełna pomidorów


Mózgi są maszynami wyłapującymi reguły. Nie potrafią inaczej. Neurony są zbudowane w taki sposób, że ich połączenia synaptyczne ulegają powolnym zmianom. Zawsze wtedy, gdy zachodzi uczenie się, siła połączeń synaptycznych odrobinę się zmienia. Dlatego większość naszych wrażeń przemija i nie jesteśmy w stanie sobie ich później przypomnieć. I tak powinno być! 

Na pewno w swoim życiu widziałeś lub jadłeś tysiące pomidorów, ale w żaden sposób nie jesteś w stanie sobie przypomnieć każdego pomidora z osobna! Bo niby po co? Twój mózg byłby pełen pomidorów! W dodatku byłyby one całkowicie nieprzydatne, bo kiedy natrafisz na następny pomidor, to aby z tym konkretnym pomidorem postąpić właściwie, i tak przyda Ci się jedynie wiedza o pomidorach w ogóle. Można jest zjeść, dobrze smakują, można przerobić je na keczup, ewentualnie nimi rzucać itp. Wszystko to wiesz właśnie dlatego, że napotkałeś już wiele pomidorów, z których w Twojej głowie nie pozostało nic poza ich ogólnymi właściwościami czy strukturalnymi znakami szczególnymi.

Tych ogólnych prawidłowości nie uczymy się poprzez poznawanie ogólnych zasad. Uczymy się przez przetwarzanie przykładów i na podstawie tych przykładów sami tworzymy zasady.

Jak lęk wpływa na uczenie się?


"Lęk zżera duszę" – słusznie twierdzi tytuł wyprodukowanego w 1973 roku niemieckiego filmu autorstwa R.W. Fassbindera. Lęk nie służy także uczeniu. Jego relacja z uczeniem się jest bardzo skomplikowana.

Lęk hamuje procesy twórcze, dlatego podczas burzy mózgów krytyka jest zakazana. Z drugiej strony wiemy, jak bardzo paniczny lęk i połączone z nim doświadczenia potrafią się wryć w nasz mózg. Pacjenci z zaburzeniem po stresie traumatycznym cierpią, gdyż nie są w stanie zapomnieć przeżyć związanych z silnym lękiem. Czy powinniśmy to wykorzystać, by z pomocą lęku i grozy wbijać dzieciom do głów dwumian Newtona i produkt krajowy brutto Nigerii?

Nie! Silny lęk powoduje wprawdzie szybkie uczenie się, ale ogólnie nie sprzyja procesom poznawczym i dodatkowo uniemożliwia dokładnie to, co ma zostać osiągnięte podczas uczenia: nie chodzi o pojedynczy fakt, ale o połączenie nowych treści z treściami już znanymi i o zastosowanie tego, czego się nauczyliśmy w wielu sytuacjach i na wielu przykładach.

Skutki lęku nie ograniczają się bynajmniej tylko do uczenia się nieprzyjemnych doświadczeń. Lęk zmienia bowiem nie tylko ciało w kierunku "fight or flight" ("walcz lub uciekaj"), lecz także umysł.

Jeśli lęku brak, myśli stają się bardziej wolne, otwarte i szersze. Dlatego to pozytywny nastrój jest korzystny dla uczenia się.

Czy mózg potrafi nauczyć się rzeczy, do których nie został stworzony?


Nasz mózg nie jest stworzony do czytania. Powstawał na długo przed wynalezieniem pisma i na skutek warunków życiowych, które z dzisiejszymi niewiele miały wspólnego. Tych czasów zdecydowanie nie charakteryzowało wszechogarniające pismo. Ktoś, kto czyta, maltretuje więc najpierw swój układ percepcyjny, wykonując czynność niedostosowaną do naszego gatunku, tak jak glazurnik maltretuje swoje kolana, czołgając się po łazienkach, albo ktoś, kto gra w tenisa, maltretuje swoje łokcie, każąc im przyjmować więcej ciężaru, niż są w stanie wytrzymać. Inaczej mówiąc – mózg ma się do czytania jak traktor do wyścigu formuły 1, gdy na przygotowanie do startu dostajemy dwie godziny. 

To, że czytanie u większości ludzi tak gładko przebiega, jest wynikiem tysięcy godzin ćwiczeń i pokazuje, jak elastyczny jest ludzki mózg. Jest w stanie nauczyć się czynności, do których nie został stworzony!

Czytanie to szczególny przypadek percepcji wzrokowej, jest wyuczone i kulturowo uwarunkowane, jednocześnie tak podstawowe, że już nie potrafimy inaczej, niż tylko przeczytać wyraz, na który patrzymy. Inaczej mówiąc - nie jesteśmy w stanie patrzeć na wyraz i go nie przeczytać!

Jak wytwarzać motywację?


Ludzie są z natury zmotywowani i nie potrafią inaczej, gdyż służy temu bardzo efektywny układ wbudowany w nasz mózg. Gdybyśmy go nie mieli, nie przeżylibyśmy. Ten system działa zawsze, nie można go wyłączyć, chyba, że idziemy spać.

Pytanie o to, jak motywować ludzi, jest więc równie sensowne jak pytanie "Jak wytworzyć głód?" Jedyna rozsądna odpowiedź brzmi – nie trzeba, pojawia się samoistnie. Z naszą motywacją jest podobnie.

Kiedy zastanowimy się nad powodami pytania o wytwarzanie motywacji, to okaże się, że chodzi o problemy związane z tym, że ktoś inny nie chce robić tego, co my byśmy chcieli, żeby zrobił. To jest trochę tak, jakbyśmy chcieli mu wmówić, że jest głodny. Oczywiście można sprawić, że ktoś poczuje apetyt, ale tylko wtedy, gdy odczuwa głód. Bez głodu się to nie uda!

Nasze społeczeństwo pełne jest smutnych przykładów: nie efektywność i zaangażowanie człowieka kształtują jego płacę, ale beznadziejnie nieelastyczny taryfikator. Nagrody zazwyczaj przyznajemy najlepszemu (który najwyraźniej nie ma problemów z motywacją) i demotywujemy wszystkich innych kandydatów. Na uniwersytetach wiele przedmiotów opiera się na programach nauczania, które niekoniecznie wychodzą naprzeciw początkowo bardzo zmotywowanym studentom, a w mediach aż roi się od historii ludzi, którzy bogacą się, nic nie robiąc…

Powinniśmy więc zapytać nie "Jak mogę kogoś zmotywować" lecz "Dlaczego tak wielu ludzi jest tak często zdemotywowanych?". Wtedy możemy zacząć działać, gdyż bardzo często prowadzimy – zazwyczaj bezwiednie i nieumyślnie – prawdziwe kampanie demotywujące.

Jak uczy się mózg

Książka "Jak uczy się mózg"

Więcej ciekawostek o tym, jak uczy się mózg, znajdziecie w kultowej książce  Manfreda Spitzera "Jak uczy się mózg" (tytuł oryginalny "Lernen. Gehirnforschung und die Schule des Lebens"), Wydawnictwo Naukowe PWN, 2022.

Polecane książki o pamięci, uczeniu się i inteligencji

Blog

Najnowsze artykuły: